Termin ten, jak argumentuje Weigel, sprowadza osobę do jej pragnień seksualnych. Jego zdaniem, na używanie tego określenia nie ma zgody w Kościele katolickim, co zostało stwierdzone na kilku Synodach Biskupów od 2018 roku. „Kościół nigdy nie określał swoich członków przez pryzmat libido”. „Oznacza to, że równie niewłaściwe jest mówienie o `katolikach heteroseksualnych`, jak i o `katolikach LGBTQ`. Dlaczego? Ponieważ `wszyscy jesteście kimś jednym w Chrystusie Jezusie` (Ga 3,28), a taki podział katolików niszczy w ten sposób jedność Kościoła”.
W końcu termin „katolik LGBTQ” jest wielowymiarowy. Z jednej strony reprezentuje on program teologiczny, a mianowicie „przemianę ugruntowanego katolickiego rozumienia człowieczeństwa i życia moralnego”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Z drugiej strony jest on również symbolem różnych opcji politycznych mianowicie „które nie są wolne od niebezpieczeństwa Ratzingerowskiej `dyktatury relatywizmu`” - ostrzegł Weigel. „Termin `katolik LGBTQ` nie jest opisem neutralnym, lecz raczej terminem silnie nacechowanym teologicznie i politycznie”.
Weigel: „Wszyscy jesteśmy grzesznikami, którzy nieustannie potrzebują odkupieńczej łaski Chrystusa, o czym żarliwie przypomina nam papież Leon XIV. Jeśli o tym pamiętamy, być może będziemy mniej skłonni do definiowania siebie nawzajem (i siebie) poprzez nasze pragnienia, orientacje czy praktyki seksualne”.