Reklama

Zaprzysiężenie prezydenckich obietnic

Niedziela Ogólnopolska 32/2010, str. 28

Czesław Ryszka
Pisarz i polityk, publicysta „Niedzieli”, poseł AWS w latach 1997-2001, od 2005 - senator RP; www.ryszka.com

Czesław Ryszka<br>Pisarz i polityk, publicysta „Niedzieli”, poseł AWS w latach 1997-2001, od 2005 - senator RP; www.ryszka.com

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Jeszcze nie przebrzmiały huczne zapowiedzi kandydata Platformy Obywatelskiej na prezydenta o pieniądzach dla wszystkich niemal grup społecznych, a już rząd skłania nowego lokatora Pałacu Namiestnikowskiego do przemyślenia złożonych obietnic. W tym duchu minister Michał Boni wspomniał o konieczności podwyżki podatków, co musi być nie w smak Bronisławowi Komorowskiemu, który w czasie kampanii wyborczej twierdził, że podwyżka podatków to „najgorsze rozwiązanie”. Czy jako prezydent takie rozwiązanie zawetuje?
Oficjalnie rząd przyznaje, że brakuje mu 50 mld zł, ekonomiści podpowiadają, że chodzi o drugie tyle. Z tego też powodu zaprzysiężenie prezydenta Komorowskiego na pięcioletnią kadencję odbywa się w minorowym nastroju: łatwo było obiecywać, by zwabić wyborców, trudniej teraz obietnice spełnić. A wypada przypomnieć, że wyniki wyborów jednoznacznie wskazują, iż hasła Komorowskiego trafiły na podatny grunt. Może więc warto zapamiętać najważniejsze z tych obietnic. Oto one: 1. Dla nauczycieli - jeszcze w tym roku 30-procentowa podwyżka płac; 2. Dla rencistów i emerytów - coroczna waloryzacja; 3. Dla studentów - 50-procentowa ulga na przejazdy; 4. Dla armii - utrzymanie wydatków budżetowych w ustawowej wysokości 1,95 proc. PKB; 5. Dla rolników - pozostawienie odrębnego systemu rolniczego KRUS; 6. Dla obecnych policjantów i wszystkich służb mundurowych - pozostawienie emerytur na dotychczasowych zasadach; 7. Dla wszystkich - unikanie podwyżek podatków; 8. Dla urzędników - unikanie cięć w wydatkach; 9. Dla chorych - utrzymanie bezpłatnej opieki zdrowotnej; 10. Dla kierowców - rozpoczęcie budowy 1000 km nowych dróg i obwodnic w ciągu 500 dni prezydentury; 11. Dla kobiet - parytety na listach wyborczych; 12. Dla niepłodnych małżeństw - opłacana przez państwo metoda in vitro. A ponadto: wycofanie polskich wojsk z Afganistanu „rok przed Amerykanami”; wprowadzenie jednomandatowych okręgów wyborczych w wyborach samorządowych, czyli wyboru radnych niepochodzących z list partyjnych; bezpłatne autostrady wokół miast.
Te wszystkie cuda czekają nas w ciągu nadchodzących 500 dni. Jak sądzę, to tylko słowa, ponieważ o pieniądzach na realizację wymienionych obietnic minister finansów nawet nie chce słyszeć. Oprócz ukrywania w różnych funduszach ogromnego zadłużenia kraju, głowę zaprząta mu reforma finansów, na którą premier nie da zgody w roku wyborczym. Zmiany - jeśli nastąpią - będą odroczone w czasie. Dlatego czeka nas wyłącznie sterowanie emocjami przez usłużne Platformie media, czyli swego rodzaju palikotyzacja mediów, w której wojna z PiS, z IV RP, z Jarosławem Kaczyńskim, z parlamentarnym zespołem ds. wyjaśnienia katastrofy pod Smoleńskiem będzie ważniejsza od gospodarki, stanu finansów państwa czy spraw społecznych.
Wydawało się, że skoro Platforma Obywatelska wygrała wszystko, Prawo i Sprawiedliwość nie będzie już największym zagrożeniem i źródłem wszystkich niepowodzeń. Tymczasem nadal zaprzyjaźnione z PO media starają się wszelkie zło łączyć z prezesem PiS, nawet afera hazardowa w Platformie powstała z winy CBA, czyli faktycznie stał za nią szef tej służby Mariusz Kamiński z PiS. Tak głosi raport przewodniczącego Mirosława Sekuły, według którego doszło do przecieku o aferze z CBA do mediów, a nie ma śladu o przecieku z Kancelarii Premiera do Sobiesiaka. A tak w ogóle, to według Sekuły nie było żadnej afery, bo przecież nie doszło do uchwalenia korupcyjnej ustawy. Spotkania Mira, Zbycha czy Rycha miały co najwyżej charakter niestandardowy. W sumie, raport Sekuły wybiela posłów PO i atakuje PiS. Prawda nie ma w raporcie żadnego znaczenia, ponieważ najważniejsze jest wygranie kolejnych wyborów samorządowych i parlamentarnych.
Ciekaw jestem, jak dalej Platforma będzie tumanić naród, aby utrzymać pełnię władzy. Przypomnę, obietnicami zdobyto pałac, mimo że nie zależało jej na żyrandolach. Wkrótce z mediów publicznych znikną „pisiory”, a zajmą ją „apolityczni” menedżerowie i dziennikarze. Archiwa IPN już zostały zabetonowane, ale walczono z hasłem, że będą otwarte. CBA ma sukcesy, jednak jej specjalistyczną broń przekazuje się policji. Polityka zagraniczna kwitnie, nie ma kłótni z sąsiadami, a jedyny drobny niepokój sprawiają Rosjanie, ponieważ nie chcą przekazać oryginałów czarnych skrzynek. Poprawia się sytuacja w służbie zdrowia, bo przecież nikt nie strajkuje. Nie grozi nam przypadek Grecji, ponieważ nadal jesteśmy liderem gospodarczym w UE.
Na barkach Platformy pozostaje jeszcze wyjaśnienie katastrofy smoleńskiej. I spełnienie tych nieszczęsnych obietnic prezydenta z kampanii wyborczej. Ale cała nadzieja PO w pośle z Lublina, który na pewno wymyśli coś bardziej szokującego niż hasło: „Lech Kaczyński ma krew na rękach ludzi, którzy zginęli”, czym zapewni Platformie więcej niż 500 dni spokoju. Gdyby było inaczej, nie byłby wiceprzewodniczącym klubu tej partii i najbardziej obleganym politykiem przez „apolitycznych” dziennikarzy i „niezależne” media.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2010-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Leon XIV: zapobiegajmy uzależnieniom

2025-11-10 08:01

[ TEMATY ]

uzależnienia

Leon XIV

Vatican Media

Papież Leon XIV przesłał przesłanie wideo do uczestników VII Krajowej Konferencji Uzależnień we Włoszech i zaproponował konkretne działania mające na celu walkę z uzależnieniami i tendencją młodych ludzi do „zamykania się w sobie”.

VII Krajowa Konferencja ds. Uzależnień odbywa się w Rzymie. W swoim przesłaniu papież przyznał, że chociaż uzależnienia od narkotyków i alkoholu nadal są najbardziej powszechne, pojawiły się nowe ich formy. „Rosnące wykorzystanie internetu, komputerów i smartfonów wiąże się nie tylko z oczywistymi korzyściami”, powiedział, „ale także z nadmiernym ich używaniem, a to często prowadzi do uzależnień mających negatywny wpływ na zdrowie”. Papież ubolewał, że często są one „związane z kompulsywnym hazardem i zakładami, pornografią” oraz „niemal ciągłą obecnością na platformach świata cyfrowego”. W takich przypadkach, jak dodał „przedmiot uzależnienia staje się obsesją, warunkującą zachowanie i codzienne życie”.
CZYTAJ DALEJ

Najważniejsza świątynia świata

2025-11-04 13:44

Niedziela Ogólnopolska 45/2025, str. 20

[ TEMATY ]

homilia

Liturgia Tygodnia

Rembrandt – Wypędzenie przekupniów z świątyń

Nie zawsze zdenerwowanie, złość czy furia są moralnie karygodne. Raczej nie lubimy być pod wpływem nieprzyjemnych emocji. Delektowanie się spokojem jest dalece bardziej miłe. Tęsknimy za błogostanem, który młodzi określają słowem: chillout.

Nie zawsze zdenerwowanie, złość czy furia są moralnie karygodne. Raczej nie lubimy być pod wpływem nieprzyjemnych emocji. Delektowanie się spokojem jest dalece bardziej miłe. Tęsknimy za błogostanem, który młodzi określają słowem: chillout. W czasach napiętych terminarzy czy nadużywania social mediów, które trzymają nas w napięciu, a potem pozostawiają w stanie zbliżonym do stuporu lub depresji, to normalne. Bardzo potrzebujemy „świętego spokoju”. Nie zawsze jednak jest on ideałem ewangelicznym. Jeśli chcę zachować dobrostan, nie mogę odwracać głowy od ludzkiej krzywdy, która dzieje się na moich oczach. Nie wolno mi nie reagować, nawet wzburzeniem, gdy trzeba kogoś ostrzec przed niebezpieczeństwem, obronić przed agresorem czy zaangażować się w schwytanie złoczyńcy. Nie mogę wtedy powiedzieć: „to nie moja sprawa”, „od tego są inni”albo „co mnie to obchodzi”. To tchórzostwo. Tak rozumiany „święty spokój” jest nieprawością albo tolerancją zła. Jak mógłbym przymykać oko, gdyby ktoś popychał bliźniego na drogę upadku. Czy jest godziwe nieodezwanie się przy stole – dla zachowania pozytywnych wibracji – kiedy trzeba bronić ludzkiej i Bożej prawdy? Czy milczenie w sytuacji kpiny z dobra, altruizmu czy świętości jest godne chrześcijanina? Czy kumplowskie poklepywanie po ramieniu w imię „przyjaźni”, kiedy trzeba koledze zwrócić uwagę, upomnieć go lub nawet nim wstrząsnąć, uznamy za cnotę? Nawet kłótnia może być święta! Wszak istnieje święte wzburzenie. Jan Paweł II krzyczał do nas wniebogłosy, upominając się o świętość małżeństwa i rodziny oraz o ewangeliczne wychowanie potomstwa. Współczesna tresura, nakazująca tolerancję wszystkiego, wymaga sprzeciwu, czasem nawet konieczności narażenia się grupom uważającym się za wyrocznię. Jezus powiedział: „Przyszedłem ogień rzucić na ziemię (Łk 12, 49). To też Ewangelia. Myślę, że zdrowej niezgody na niecne postępki, zwłaszcza te wykonywane pod płaszczykiem „zbożnych” czynności czy „szczytnych celów”, uczy nas dzisiaj Mistrz z Nazaretu. Primum: zauważyć ten proces czający się we mnie. Secundum: być krytycznym wobec świata. W dzisiejszej Ewangelii Zbawiciel jest naprawdę zdenerwowany, widząc, co zrobiono z domem Jego Ojca. Nie używa gładkich słów i dyplomatycznych gestów. Zagrożona jest bowiem wielka wartość. Najważniejsza świątynia świata miała za cel ukazanie Oblicza Boga prawdziwego i przygotowanie do objawiania jeszcze wspanialszej świątyni, dosłownej obecności Boga wśród ludzi – Syna Bożego. Na skutek ludzkich kalkulacji stała się ona niemal jaskinią zbójców, po łacinie: spelunca latronum. Dlatego reakcja Syna Bożego musiała być aż tak radykalna. Jezusowy gest mówi: w tym miejscu absolutnie nie o to chodzi! „Świątynia to miejsce składania ofiar miłych Bogu. Pan Jezus złożył swojemu Przedwiecznemu Ojcu ofiarę miłości z samego siebie. Ta Jego miłość, w której wytrwał nawet w godzinie największej udręki, ogarnia nas wszystkich, poprzez kolejne pokolenia i każdego poszczególnie, kto się do Niego przybliża” (o. Jacek Salij). O to chodzi w autentycznym kulcie świątynnym.
CZYTAJ DALEJ

Wieczór Marcinowy w Sicinach

2025-11-10 17:24

ks. Łukasz Romańczuk

Procesja ze "św. Marcinem" na koniu

Procesja ze św. Marcinem na koniu

W przededniu liturgicznego wspomnienia św. Marcina mieszkańcy parafii z Sicin uczcili swojego patrona Eucharystią, procesją ze “św. Marcinem” oraz wieczorem z przedstawieniami i biesiadą przy ognisku.

Eucharystii przewodniczył ks. Mariusz Sajdak, proboszcz parafii św. Antoniego w Ratajnie. W homilii nawiązał do postawy miłosierdzia, pokazując na przykładzie uczynków Miłosierdzia względem duszy i ciała, jaką jest różnica między byciem dobrym a miłosiernym. - Kiedy jestem dobry wspieram jakąś grupę osób, a kiedy jestem miłosierny, czynię to względem konkretnej osoby. Jezus nie chce żebyśmy byli dobry przy okazji, ale chce żebyśmy sami stawali się dobrocią, a to już jest miłosierdzie - zaznaczył kaznodzieja.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję